Co zrobić kiedy w lodówce pustki, czasu mało, a żołądek domaga się obiadu? – Dzisiaj proponuję naleśniki po meksykańsku – czyli coś z niczego. Przepis publikuję na blogu, ponieważ wyszło to lepiej niż dobrze. W dziale „coś z niczego”, ponieważ była to totalna improwizacja i dopiero w połowie przyrządzania naleśników okazało się co tak na prawdę będzie podane na obiad ;)
Ciasto na naleśniki to banał, więc nie będę podawał przepisu. Istotne jest to, żeby ciasto odpowiednio przyprawić przed smażeniem. Ja do ciasta odmierzonego na sześć naleśników dodałem:
- łyżeczkę kurkumy
- łyżkę papryki słodkiej w proszku
- łyżeczkę dobrego gorzkiego kakao
- po dużej szczypcie cynamonu, kminu rzymskiego, ziaren kolendry
- pieprz
- chilli (proporcje radzę dopasować do własnych preferencji albo i całkowicie zrezygnować z tego dodatku)
Naleśniki usmażyłem na dużej patelni i odstawiłem na bok, a następnie…
Nadzienie przygotowałem błyskawicznie używając jako składników:
- jednej puszki całych pomidorów w sosie
- kilku plastrów szynki
- jednej średniej cebuli
- łyżeczki octu winnego
- przypraw: oregano, soli, pieprzu, cukru, kminu
Cebulę i szynkę dość grubo posiekałem i podsmażyłem mocno na patelni. Następnie dodałem pomidory z puszki, dużo ziół, ocet, po szczypcie soli, pieprzu, cukru, kminu i dusiłem aż do uzyskania bardzo gęstego sosu.
Następnie na dużym talerzu układałem naleśnik, na połowie jego powierzchni rozsmarowywałem nadzienie pomidorowe i posypywałem dość obficie startym żółtym serem. Naleśnik zawijałem w zwarty rulon i układałem jeden obok drugiego w naczyniu żaroodpornym, które następnie wstawiłem do piekarnika nagrzanego do temperatury 200 stopni celsjusza. Kiedy naleśniki zaczęły mocno się rumienić wyjąłem je z piekarnika i wystarczyło już tylko odpowiednio je podać.
Z nudnych naleśników robimy niebo w gębie
Zapieczone, chrupiące naleśniki ułożyłem na talerzu i udekorowałem sporą ilością jogurtu naturalnego, który rewelacyjnie skomponował się z mocnym i aromatycznym smakiem naleśnika i nadzienia. Całość posypałem dużą ilością posiekanego świeżego szczypiorku – ot taki wiosenny ale bardzo bardzo smakowity akcent ;)
PYCHA!
Może się wydawać, że przy takim daniu dużo jest tzw. „pieprzenia”, jednak przygotowanie go (łącznie ze zrobieniem zdjęć) zajęło mi nie więcej niż 30 minut. Efekt okazał się tak świetny, że bez żadnych oporów mógłbym to danie serwować gościom!
Dodaję do menu na ten tydzień!
Ja osobiście nie jadłam niestety bom bezglutenowa, ale chłopakom swoim i pozostałej rodzinie zrobiłam, a jakże :-)
Ze smakiem zjedli i prosili o jeszcze! Młody dziś zapytał co będzie na obiad, a ja na to że nic szczególnego. Ziemniaczki, surówki i mięsko. Wtedy padło stwierdzenie: „Czyli dziś już nie będzie tych naleśników?” …
Dzięki za przepis :-)