Restauracja orientalna Pataya

Razem z Tomkiem jesteśmy wielkimi fanami kuchni orientalnej w tym także sushi. Ostatnimi czasy rzadko mamy okazję jej zakosztować, dlatego gdy tylko pojawia się szansa odwiedzenia we dwójkę jakiejś restauracji, staramy się wybierać właśnie takie tzn. mniej tradycyjne kierunki kulinarne.

Restauracja Pataya w Gliwicach znana jest z tego, że serwuje różne odmiany sushi, jak i tajską kuchnię, nie powinno więc Was dziwić że nasz wybór padł właśnie na nią.

Po przybyciu na miejsce i zapoznaniu się z Menu, każde z nas miało duży problem z wyborem czegoś dla siebie. Wszystkie dania wyglądały w Karcie na prawdę znakomicie. Dodam, że kelnerka poinformowała nas, że są to rzeczywiste zdjęcia przygotowywanych przez Restaurację potraw. Ostatecznie zdecydowaliśmy się nie na sushi (choć trudno nam było się przełamać ;)). Nasz wybór padł na proponowane tego dnia propozycje z tablicy, które były inspirowane kuchnią tajską. Zamówiliśmy: Tajską zupę z owocami morza oraz Warzywa z woka z krewetkami w sosie kolendrowym. Dla siebie, jako drugie danie Tomek wybrał z Karty Zielone curry z krewetkami.

Czas oczekiwania na złożenie zamówienia był niekrótki ale w normie. Z kolei czas oczekiwania na gotowe potrawy był już na prawdę bardzo długi.

Mimo, że nie jestem fanką ostrych i pikantnych potraw z przyjemnością spróbowałam Tajskiej zupy z owocami morza. Tomek był nią zachwycony. Pikantny smak zupy został złagodzony mlekiem kokosowym, a do tego dodano bardzo dobre owoce morza. Ugotowanie bardzo ostrej zupy, którą zjada się z przyjemnością i w której pikantne nuty nie przyćmiewają pozostałych, często delikatnych akcentów, to prawdziwa sztuka. Zupa zdecydowanie osłodziła nam długie chwile oczekiwania na nią.

Potem było tylko lepiej… Moje warzywa z krewetkami z woka okazały się strzałem w dziesiątkę. Dawno nie jadłam czegoś równie dobrego (mimo, że na co dzień jem na prawdę smaczne rzeczy ;). Kucharz, który przygotował to danie z pewnością włożył w nie całe swoje serce, a po skończonej kolacji Tomek przekazał kelnerce, by pogratulowała kuchni świetnego pomysłu. Zielone curry z krewetkami zamówione przez Tomka wcale nie odstawało od mojego, choć oczywiście było bardziej pikantne i mniej finezyjne. Tomek zjadł je z wielkim smakiem.

Wystrój Restauracji utrzymany jest w stylu biznesowym z akcentami oreintalnymi. Wnętrze oszczędne i dość chłodne nie każdemu może przypaść do gustu, w mojej ocenie jednak na plus ponieważ lubię takie przestrzenie. Niestety nie zauważyłam by lokal posiadał jakieś udogdnienia dla rodzin z dziećmi, choć przyznam, że być może posiadają foteliki dla maluchów. My nie mieliśmy okazji tego sprawdzić bo nikt włącznie z nami nie był w lokalu z małymi dziećmi. Wydaje się też, że jest to raczej miejsce na biznesowy lunch, czy elegancką randkę, niż cel do obrania przez rodzinę z małymi dziećmi.

Dodam, że rachunek jaki dostaliśmy, a zamawiałam jeszcze kieliszek białego wina, nie był wygórowany, a jakość jedzenia adekwatna do cen. Z Patayi wyszliśmy najedzeni i bardzo zadowoleni. Na pewno wrócimy tam aby spróbować innych dań. Z całego serca polecam to miejsce.