Jestem wielkim fanem kuchni tajskiej, dlatego zawsze kiedy mam możliwość jej spróbowania staram się nie przegapić tej możliwości. Tak właśnie było i tym razem. Wracałem z pracy po intensywnym dniu i przechodząc przez warszawski Plac Zbawiciela zauważyłem ładny zielony neon z napisem „tuk tuk”.
Wnętrze lokalu już z zewnątrz wyglądało jak bar żywcem wyjęty z jednego z wielkich azjatyckich miast. Kilka stolików, za ladą krzątający się żwawo dwaj kucharze i jedna kelnerka. Płomienie ognia buchające co chwila z woków na wysokość kilkudziesięciu centymetrów. Pomyślałem: Wow!
Niestety wszystkie stoliki były zajęte, a nawet na zewnątrz czekało przynajmniej 6 osób! Obszedłem się smakiem i ruszyłem w dalszą drogę. Po przejściu około pięćdziesięciu metrów wpadłem jednak na pomysł, żeby z tuk tuk wziąć jedzenie na wynos! :)
Wróciłem zatem pięć minut później i… zastałem jeden wolny stolik! YES!
Szybki przegląd menu: bardzo fajną opcją jest możliwość wyboru w większości pozycji rodzaju mięsa albo jego braku – wtedy danie serwowane jest w wersji wegetariańskiej np. z tofu.
Zamówiłem zupę Laksa bez dodatków mięsnych i jako danie główne Thai Basil z wieprzowiną. Pomimo tego, że lokal był pełny, a tak że kolejne osoby czekały na swoje zamówienia na wynos, mój zestaw był gotowy po ok. 5 minutach. A ja w trakcie oczekiwania chłonąłem klimat tego baru i łapałem spojrzenia azjatyckich kucharzy, którzy jak w transie operowali super gorącymi patelniami i wręcz tańczyli z ogniem. :-)
Co do jedzenia, to było po prostu przepyszne. Wrzucone na talerz prosto z woka, tak gorące, że po zjedzeniu zupy danie główne nadal prawie parzyło język. Warzywa chrupiące, miękkie, przypieczone i soczyste zarazem. Przyprawy i sos IDEALNIE skomponowane. Zupa pikantna, ale w najlepszy możliwy sposób.
Dla mnie dodatkowym wyznacznikiem jakości orientalnej kuchni jest to, jak dobrze czuję się po zjedzeniu dużego posiłku. I tutaj właśnie „zatankowałem pod korek”, a mimo to nie czułem się ociężały, a po posiłku ciepło było mi przez dobre dwie godziny!
Napisz pierwszy komentarz